Jasper Roberts Consulting - Widget

menu_poz

czwartek, 30 listopada 2017

117. RECENZJA - LOVELY MILKY CHOCOLATE BRONZER

 

 Ostatnio miałam ogromnego pecha, roztrzaskałam w drobny pył moje bronzery! Nie dość, że miałam tylko dwie sztuki więc wybór marny to jeszcze zostałam bez żadnego. Co prawda nie maluję się nimi na co dzień, a jedynie od większego święta dla matki, czyli wyjście do galerii czy choćby niedziela, ale są dopełnieniem mojego makijażu i bez nich czułam się po prostu jakby mi czegoś brakowało. Zaczęłam w necie szukać opinii co warto kupić, bo chciałam przetestować coś zupełnie nowego i natrafiłam na masę pozytywnych słów na temat tzw. czekoladki od Lovely. Dobrze akurat się składało, bo w Rossmannie była październikowa promocja więc wiedziałam od razu, że na pewno ją kupię, problem miałam jedynie z doborem koloru bo mimo, że są tylko 2 odcienie totalnie nie mogłam się zdecydować, a dwóch brać nie chciałam bo nie wiedziałam jak się u mnie sprawdzi. 

  

OPIS PRODUCENTA:  Czekoladowy, matowy puder brązujacy do twarzy i ciała z ekstraktem z nasion kakao. Zapewnia efekt naturalnej opalenizny. Pielęgnuje skórę twarzy i maskuje niedoskonałości. Bardzo drobno zmikronizowane pigmenty gwarantują komfortową i rówomierną aplikację. Formuła zawiera NANOCACAO o działaniu głęboko relaksujacym, które w połączeniu z przyjemnym czekoladowym zapachem sprawia, że stosowanie tego pudru jest czystą przyjemnością.

SKŁAD:  Talc, Mica, Polyethylene, Magnesium Stearate, Bis-Diglyceryl Polyacyladipate-1, Caprylic/Capric Triglyceride, Ethylhexyl Stearate, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Parfum, Hexylene Glycol, Theobroma Cacao Extract, Tocopheryl Acetate, Benzyl Alcohol, Tocopherol, Anise Alcohol, Benzyl Benzoate, [+/-]: CI 77492, CI 77499, CI 77163, CI 77491, CI 77891

SPOSÓB UŻYCIA:  Aplikuj puder za pomocą pędzla na twarz, szyję i dekolt.

POJEMNOŚĆ: 10 g.

CENA: ok. 24 zł

DOSTĘPNOŚĆ: drogerie stacjonarne np. Rossmann, drogerie internetowe


Milky Chocolate Bronzer już na pierwszy rzut oka przyciąga niesamowicie naszą uwagę swoim niebanalnym opakowaniem. Niby zwykłe kartonowe pudełeczko, które mogło by się wydawać, że rozpadnie się po kilku użyciach, a ono zaskakuje nas niesamowitą trwałością. Sam wygląd bronzera przypomina nam mleczną tabliczkę czekolady i tak też pachnie co jeszcze bardziej zachęca nas do zakupu, a niektórych chyba nawet konsumpcji. Pędzel bez problemu sunie po aksamitnej i jedwabistej konsystencji nabierając odpowiednią ilość produktu, jednak przy nakładaniu na twarz należy uważać żeby nie zrobić sobie plam. Winę ponosi tutaj bardzo dobre napigmentowanie i nie jest to absolutnie wada tego produktu, jednak mniej doświadczona osoba może się zbyt mocno pomalować, co w efekcie będzie wyglądało po prostu nieestetycznie. Bronzer ma naturalny ciepły odcień i świetnie nadaje się do ocieplania twarzy, jego trwałość jest bardzo zadowalająca bo utrzymuje się na skórze przez cały dzień,  nie zauważyłam żeby kolor po jakimś czasie się ulatniał więc nie mam się do czego przyczepić.



PODSUMOWUJĄC: brozner Lovely to naprawdę świetny kosmetyk za przyzwoitą cenę. Pięknie podkreśla kości policzkowe ocieplając naszą cerę, tworząc efekt delikatnej opalenizny.  Nie osypuje się, nie kruszy i bezproblemowo współpracuje z pędzlem. Wydajność zapewne będzie zadowalająca, jednak z racji, że nie używam go codziennie nie mogę tego jednoznacznie stwierdzić.


Macie jakieś swoje ulubione bronzery? Chętnie poszukam jeszcze czegoś w innej tonacji.







Czytaj dalej »

piątek, 24 listopada 2017

116. RECENZJA - AA CARING LIP OIL

  

W każdą porę roku staram się nawilżać swoje usta, tym bardziej, że są ciągle przesuszone i nie wiem czym to jest spowodowane. Jesienią czy zimą nagminnie schodzi mi skóra z dolnej wargi, suche powietrze w mieszkaniu na pewno temu procederowi sprzyja, ale przecież nie będę z tego powodu spała przy otwartym oknie. Problem ten ciągnie się już wiele lat, raz jest lepiej raz jest gorzej, szukam jakichś cudów żeby raz na jakiś czas móc pomalować usta matową pomadką i ciągle jestem rozczarowana. 
 

OPIS PRODUCENTA:AA Caring LIP OIL to upiększający olejek do ust, który nadaje im miękkość, gładkość i połysk. Drogocenne olejki: achiote, z awokado i ze słodkich migdałów intensywnie odżywiają i nawilżają usta. Ekstrakt z moreli regeneruje i wygładza, nadając im piękny wygląd. Kompleks hydroaktywny doskonale nawilża i chroni przed przesuszeniem oraz sprawia, ze usta są aksamitne i miękkie."

SKŁAD: Paraffinum Liquidum, Hydrogenated Styrene/ Isoprene Copolymer, C10-30 Cholesterol/Lanosterol Esters, Ethylhexyl Stearate, Hydroxystearic/Linolenic/Oleic Polyglycerides, Oleic/Linoleic/Linolenic Polyglycerides, Octyldodecanol, Caprylic/Capric Triglyceride, Pentaerythrityl Tetraisostearate, Tocopheryl Acetate, Persea Gratissima Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Glycine Soja Oil, Bisabolol, Bixa Orellana Seed Oil, Prunus Armeniaca Fruit Extract, Tocopherol, PEG-8, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Glycerin, Aqua, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Aroma.

SPOSÓB UŻYCIA:  Rozprowadź olejek równomiernie na ustach lub nałóż na ulubiona pomadkę. Najlepsze efekty uzyskasz stosując olejek kilka razy w ciągu dnia.

POJEMNOŚĆ: 6 ml

CENA:    17,99 zł (wg. Rossmann)

DOSTĘPNOŚĆ: drogerie stacjonarne oraz internetowe



Olejki do włosów czy ciała są mi bardzo dobrze znane, natomiast nigdy nie miałam okazji używać takiego kosmetyku do ust, dlatego po otrzymaniu go na Spotkaniu Blogerek w Rybniku postanowiłam go od razu zacząć testować. Podeszłam do niego trochę sceptycznie jak do każdej pomadki ochronnej bo moja dolna warga jest wiecznie przesuszona i praktycznie nic na nią nie działa, a jeśli już to na krótką chwilę.
Opakowanie  olejku też nie specjalnie mnie urzekło, sporych rozmiarów kartonowe pudełeczko o wyrazistych kolorach skrywa w sobie małą tubkę z jakiegoś miękkiego plastiku, ni to eleganckie ni nieładne, ot takie zwyczajne. Aplikator w postaci gąbki dobrze się tutaj spisuje, lekko sunie po ustach nakładając odpowiednią ilość olejku, który w tubce ma kolor żółty, ale na ustach na szczęście jest bezbarwny i pozostawia jedynie efekt tafli wody. Olejek niewątpliwie uwodzi swoim intensywnym, słodkim migdałowym zapachem, który na ustach towarzyszy nam przez jakiś czas po czym staje się słabo wyczuwalny. Produkt ma bardzo lekką konsystencję, po nałożeniu na wargi w ogóle ich nie skleja, dzięki czemu możemy go używać w każdej sytuacji. Co do działania mam lekkie zastrzeżenia, bo może nawilżenie jest wyczuwalne ale niestety tylko tymczasowo, olejek nie zapewnia nam go na dłuższą metę, czyli dla moich warg jest to ukojenie chwilowe, przydatne w konkretnym momencie. Na moich ustach utrzymuje się ok 2 godzin bez jedzenia czy picia, więc szaleństwo to też nie jest.


PODSUMOWUJĄC:  Fajny olejek, o troszkę za długim składzie. Piękny zapach i krótkotrwałe nawilżenie to trochę za mało jak na prawdziwą regenerację. W u każdego na pewno sprawdzi się inaczej, więc jeśli nie masz problemu z bardzo suchą wargą na pewno będziesz z niego zadowolona.



Koniecznie dajcie mi znać jak sobie radzicie z suchymi ustami, jakie macie sprawdzone produkty na walkę w tym? Może jakieś domowe sposoby preferujecie i chcecie się z nimi podzielić? Bo przyznam, że jestem już trochę zmęczona poszukiwaniami czegoś naprawdę godnego uwagi.
Czytaj dalej »

niedziela, 19 listopada 2017

115. RECENZJA - LUXURE PERFUMES - YES I WANT YOU


Każda kobieta uwielbia otulać się jakimś pięknym zapachem, w tej kwestii dominuje również spora rozbieżność ale i indywidualność, bo przecież nudno by było gdyby każdej z nas odpowiadał ten sam zapach. W moim koszyczku z perfumami/wodami toaletowymi można znaleźć naprawdę różne rodzaje, to czym się aktualnie psikam chyba w głównej mierze zależy od pory roku oraz nastroju w jakim się znajduję. Mam swoje sprawdzone zapachy, które zawsze muszę mieć, ale często decyduję się rownież na nowości i akurat nie jestem z osób, które na perfumy są w stanie wydać ładnych parę stów bo zwyczajnie mi szkoda, wolę mieć kilka zapachów w tej cenie.
W październiku będąc na spotkaniu w Rybniku każda z uczestniczek otrzymała po 1 flakoniku wody perfumowanej od marki LUXURE, która była mi już znana z jakiegoś innego spotkania. Zapach wybierałyśmy w ciemno, gdyż każdy kartonik był zafoliowany, ewentualnie później można było się między sobą wymienić z czego akurat chyba żadna z dziewczyn nie skorzystała o ile dobrze pamiętam.



OD PRODUCENTA:
ZAPACH KWIATOWO-OWOCOWY
nuta głowy: malina, śliwka, cytryna
nuta serca: róża, frezja, paczuli
nuta spodu: wanilia, piżmo, jeżyna

SKŁAD: perfume, aqua, benzyl salicylate, linalol, alpha tonone, hydroxycitronellal, citronellol, hexyl cinnamal, geraniol, limonene, coumarin, +/- C.I. 16185,  +/- C.I. 19140

POJEMNOŚĆ: 100 ml

CENA: od 16 zł

DOSTĘPNOŚĆ: drogerie internetowe np. www.odpowiednik.pl


Kobieta kupując czy też dostając perfumy zwraca uwagę nie tylko na ich zapach ale i także wygląd, bo przecież fajnie jest kiedy elegancki flakonik pięknie prezentuje się na toaletce. Ja takowej nie posiadam, ale lubię kiedy coś jest ładne, zwłaszcza kiedy kupuję to komuś w prezencie. Woda perfumowana Yes I Want You charakteryzuje się prostą przeźroczystą buteleczką w kształcie sześcianu z bardzo grubym szkłem co na pewno jest plusem jeśli flakonik upadłby na podłogę. Samo opakowanie jest bardzo minimalistyczne co też dobrze wpływa na ogólny wygląd i moją ocenę, bo nie lubię przesadnie kolorowych szat graficznych gdyż wydają się być trochę tandetne. Zapch podobno zbliżony jest do Q. Giorgio Armani Emporio Beacuse It's You, który kosztuje ok 549 zł. ale czy tak faktycznie tak jest nie mogę tego potwierdzić bo nie miałam przyjemności powąchać tych perfum, niemniej jednak Luxure w opisuje Yes I Want You jako zapach dość słodki, bo przecież znajdziemy tam głównie nuty owocowe i kwiatowe.  Przy pierwszej aplikacji woń jest dość intensywna i należy odczekać parę chwil aby się trochę utleniła i dobrze skomponowała z naszą skórą czy też ubraniem bo może powodować lekkie duszenie i na pewno zapach wyda nam się zbyt intensywny, po chwili perfumy stają się przyjazne dla nosa i otoczenia.  Trochę ciężko określić mi ile czasu zapach wody utrzymuje się na skórze, bo sama nie wyczuwałam go zbyt długo, ale z drugiej strony nie są to czyste perfumy, które będą pachnieć przez cały dzień i tego nawet nie oczekiwałam. Ważne jest również to, że woda mnie nie uczuliła i nie spowodowała żadnych podrażnień skóry.


PODSUMOWUJĄC:   Jeśli ktoś lubi tanie zamienniki znanych i drogich perfum to myślę, że warto skupić się nad ofertą LUXURE. Poprzednia woda toaletowa, z którą miałam do czynienia bardziej przypadła mi do gustu jeśli chodzi o zapach, ten owszem jest ładny ale osobiście wydaje mi się, że bardziej pasuje do pań w starszym wieku. Wiadomo ile kobiet tyle gustów, każdej podoba się coś innego więc może ta woda jest właśnie dla Ciebie!


Czytaj dalej »

wtorek, 7 listopada 2017

114. RECENZJA - EVREE PURE NEROLI GŁĘBOKO OCZYSZCZAJĄCY PEELING DO TWARZY


Peelingowanie twarzy jest dla mnie jednym z najważniejszych rytuałów. Nie wykonuję go codziennie bo uważam, że jest to zbyt duża ingerencja w naturalne pH skóry, jednak moja skóra uwielbia ten zabieg i zachowuje się po nim naprawdę świetnie. Na rynku mamy przeogromny wybór tego kosmetyku począwszy od enzymatycznych, a kończąc na moich ulubionych gruboziarnistych i to własnie je staram się wyszukiwać wśród drogeryjnych półek. Z marką Evree bardzo się lubię chociaż mają w swojej ofercie kosmetyki, które mi nie przypadły do gustu, jednak nie skreśla ich to z mojej top 10. Dzisiaj chciałam podzielić się w Wami moimi odczuciami na temat nowości, która jakiś czas temu pojawiła się w sklepach i zagościła również w mojej łazience, czy na zawsze? Zapraszam!


OPIS PRODUCENTA: Pragniesz doznania głębokiego i soczystego oczyszczenia Twojej skóry? Nałóż nasz żel peelingujący na skórę i delikatnie masuj, aby uzyskać efekt przyjemnego oczyszczenia, odświeżenia i rozświetlenia cery.
SKŁADNIKI AKTYWNE: ekstrakt z kwiatu neroli, drobinki luffa;
DZIAŁANIE: oczyszcza, nawilża, rozświetla;


Pamiętaj, że pielęgnacja skóry twarzy to nie tylko używanie kremów, ale też oczyszczanie o którym często się zapomina! A tego kroku w pielęgnacji nie wolno opuszczać. Jedyne czego potrzebujesz to kran z bieżącą wodą i nasz peeling.
Zapewniamy Ci mega przyjemne kilka chwil, gdy Twoja buzia staje się piękniejsza, a Ty zapominasz o zablokowanych porach i błyszczeniu. Wystarczy, że skupisz się na masażu twarzy, który pomoże w starciu naskórka, oczyszczeniu i odświeżeniu skóry.
Co lepsze – efekt wygładzenia pozostanie z Tobą na dłużej. Kolejnym plusem jest zapach pomarańczy, który czuć w całej gamie PURE NEROLI. Tutaj soczysta pomarańcza również Cię nie zawiedzie! A jak zapach Ci się spodoba to będziesz używać peelingu dzień w dzień i nim się spostrzeżesz, a znajdziesz się w stałym, długotrwałym związku.
STOSOWANIE: Pragniesz doznania głębokiego i soczystego oczyszczenia Twojej skóry? Nałóż żel na wilgotną skórę, omijając okolice oczu. Masuj skórę delikatnie, delektując się orzeźwiającym zapachem. Spłucz dokładnie wodą. Poczujesz i zobaczysz, że Twoja twarz jest przyjemnie oczyszczona, odświeżona i rozświetlona. Skóra nabierze gładkości, a Ty zapomnisz, że Twoja twarz jest przyjemnie oczyszczona, odświeżona i rozświetlona. Skóra nabierze gładkości, a Ty zapomnisz o zablokowanych porach i błyszczeniu na dłużej. Możesz stosować codziennie. 
POJEMNOŚĆ: 200 ml
CENA: od ok. 15 zł wzwyż 
DOSTĘPNOŚĆ: drogerie stacjonarne i internetowe ( ja kupiłam w Rossmannie )
SKŁAD: Aqua/Water, Glycerin*, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange) Flower Extract*, Caprylic/Capric Triglyceride*, Niacinamide, Prunus Amygdalus Dulcis Oil*, HydrogenatedJojoba (Buxus Chinensis) Oil*, Sodium Polyacrylate, Methylpropanediol, Caprylyl Glycol,Propylene Glycol, Viola Tricolor Extract*, Malva Sylvestris (Wild Mallows) Extract*, Arctium Lappa(Burdock) Leaf Extract*, Sambucus Nigra (Black Elderbeery) Flower Extract*, Luffa Cylindrica FruitPowder*, Perilla Ocymoides Seed Oil*, Phenoxyethanol, Urea, Allantoin, Panthenol, PEG-8Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Parfum, Citral, Linalool, Limonene,CI11680, CI 12480 *Składnik pochodzenia naturalnego

Moja mieszana cera uwielbia peelingi, z natury tłusta w strefie T, a jednocześnie przesuszona po bokach nosa świetnie zachowuje się po użyciu naprawdę dobrego zdzieraka. Marki Evree używam już dość długo i jak dotąd byłam zadowolona niemalże z każdego produktu, jednak po użyciu tego kosmetyku nie wiem nawet jak się do niego odnieść, targają mną niesamowicie sprzeczne odczucia. Drobinki luffa zanurzone są w kremowej i delikatnej formule, która swą gęstością i konsystencją bardziej przypomina mi żel do mycia twarzy, a niżeli peeling, są one jednak delikatne dla skóry i u mnie nie powodują żadnych podrażnień. Owe drobinki lekko masują twarz, zdzierając martwy naskórek, jednak jak dla mnie robią to troszkę po macoszemu i nie do końca jestem zadowolona z tego efektu. Bardzo kontrowersyjny jest na pewno zapach, który osobiście drażni mnie do tego stopnia, że przestałam tego kosmetyku używać, jest niezwykle sztuczny, chemiczny i nieprzyjemny. Po umyciu twarzy skóra jest miękka, wygładzona, ale nie do końca dobrze oczyszczona, na twarzy pozostaje delikatny film więc jeśli chcę coś na nią nałożyć muszę ją najpierw oczyścić np. tonikiem.
Kiedy zapach produktu przeszkadza mi na tyle, że nie jestem w stanie go używać chyba nie potrzeba też więcej słów aby opisać moje odczucia. Pamiętajcie również, że peeling ten nie będzie dobry dla bardzo wrażliwej skóry czy też naczynkowej, czytałam rownież całą masę negatywnych opinii na temat podrażniana skóry itp.


PODSUMOWUJĄC: kosmetyk totalnie mnie zawiódł chyba pod każdym względem! Na pewno do niego nigdy nie wrócę, co więcej raczej będę omijać szerokim łukiem całą tą serię. Mimo, że osobiście nie podrażnił mi skóry twarzy, wiem, że takie sytuacje miały miejsce więc jeśli posiadacie cerę wrażliwą po prostu go unikajcie, a jeśli lubicie nietuzinkowe zapachy i kremową konsystencję to jest to zdecydowanie produkt dla Was.

Miałyście okazję go testować bądź inny produkt tej serii? Koniecznie dajcie mi znać!




Czytaj dalej »
Design by Miczurin - technologia Blogger

Copyright © 2014 - Wszystkie zdjęcia na tym blogu są własnością twórcy bloga ich kopiowanie lub używanie bez zgody autora zabronione.