Dawno nie zagościła tutaj recenzja, dlatego czas to zmienić! Nazbierało mi się trochę zaległości i w najbliższym czasie muszę je koniecznie nadrobić, chociaż okres jesienno-zimowy wcale nie pomaga mi w byciu konsekwentnym w swoich postanowieniach :)
Na skutek częstych kąpieli, działania promieni słonecznych czy też niskich temperatur nasza skóra narażona jest na uszkodzenia. Balsamu do ciała powinniśmy używać cały rok, bez względu na pogodę i temperaturę za oknem, chociaż tak naprawdę najbardziej niezbędny jest w okresie jesienno-zimowym kiedy to ogrzane przez kaloryfery powietrze w mieszkaniach przesusza nam skórę. Potrafi ona regenerować się sama jednak trwa to zbyt długo. Dlatego niezbędnikiem w takich sytuacjach staje się balsam czy też inne mazidło do smarowania. W moim przypadku jest to obecnie masło do ciała. Przed balsamowaniem jednak staram się oczyścić dokładnie skórę peelingiem, dlatego chciałam przedstawić Wam dziś pewien duet od FARMONY.
FARMONA
TUTTI FRUTTI
Cukrowy peeling do ciała
papaja & tamarillo
OPIS PRODUCENTA:
Cukrowy peeling do ciała o urzekająco słodkim zapachu papai i egzotycznego tamarillo.
Niebiańska słodycz i wakacyjna beztroska każdego dnia!
Egzotyczna papaja, dzięki swoim prozdrowotnym właściwościom nazywana owocem aniołów, przez stulecia była czczona przez Indian. Połączona z tajemniczym tamarillo, zaginionym pokarmem Inków, przenosi w świat beztroskiej błogości.
Cukrowy peeling doskonale myje, regeneruje i pielęgnuje ciało. Masło Karite głęboko nawilża, odżywia i ujędrnia skórę sprawiając, że staje się zachwycająco miękka i delikatna. Naturalne kryształki cukru usuwają martwy naskórek i wygładzają, a odżywczy olejek lekko natłuszcza skórę, dzięki czemu nie jest konieczne użycie balsamu. Kuszący zapach egzotycznych owoców wprowadza w stan odprężenia i radości.
SPOSÓB UŻYCIA:
Niewielką ilość peelingu nanieść na wilgotną skórę i delikatnie masować ciało. Następnie dokładnie spłukać wodą. Stosować 1-2 razy w tygodniu.
SKŁAD:
Paraffinum liquidum, Sucrose, Sodium chloride, Peg-40, Hydrogenated castor oil, Caprylic/capric triglyceride, Petrolatium, Silica, Parfum, Butyrospermum parkii, Butter, Cera alba, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Bha, Limonene, Hexyl cinnamal, Linalool, Butylphenyl, Methylpropional, CI 16255, CI 19140
POJEMNOŚĆ:
300g
KILKA SŁÓW ODE MNIE:
OPAKOWANIE:
Peeling otrzymujemy w solidnie wykonanym słoiczku z nakrętką. Zabezpieczony jest również filią, dzięki czemu jesteśmy pewni, że nikt wcześniej go nie używał. Szata graficzna jest bardzo kolorowa i przyciąga wzrok. Na sklepowych półkach na pewno się mocno wyróżnia.
ZAPACH:
Jak dla mnie zniewalający! Wystarczy odkręcić słoik, aby poczuć intensywność zapachu. Bardzo owocowy i rześki.
KONSYSTENCJA:
Jest bardzo gęsta i zbita, z wyraźnymi kryształkami cukru w kolorze pomarańczowym.
WYDAJNOŚĆ:
Mogę ocenić ją jako średnią, aby dobrze zdzierał naskórek potrzebna jest większa ilość.
DOSTĘPNOŚĆ:
Różne drogerie: np. Rossmann
CENA:
W granicach 15zł.
Uwielbiam peelingować ciało! Kocham skórę po tym zabiegu, za jej gładkość i jędrność. Jak zapewnia nas producent po tym peelingu skóra właśnie taka powinna być, ale czy jest? Ciężko to jednoznacznie stwierdzić, bo niestety po wmasowaniu go w skórę i dokładnym spłukaniu zostawia strasznie tłusty film. Zaczęło mi to bardzo przeszkadzać, dlatego po rozpoczęciu kąpieli najpierw peelinguję ciało, żeby potem móc zmyć tą tłustą powłokę żelem pod prysznic. Wiem, że nie taka powinna być kolejność, ale nie potrafię wyjść z wanny taka oblepiona, bo mam wrażenie, że kąpałam się w jakieś klejącej papce. Po zastosowaniu tego peelingu wcale nie czułam żeby skóra była gładka i miękka, do czasu aż zmieniłam kolejność stosowania. Teraz śmiało mogę stwierdzić, że po części spełnia on swoje zadnia. Na pewno przez swoje grube kryształki cukru ładnie oczyszcza naszą skórę z martwego naskórka, dzięki czemu jest ona gładka. Nie zauważyłam jednak jakiegokolwiek nawilżenia, chociaż też się go zbytnio nie spodziewałam. Zapach jest bardzo intensywny, przez co umila nam czas w wannie.
Czy kupiłabym produkt ponownie: TAK
FARMONA
TUTTI FRUTTI
Masło do ciała
Gruszka & żurawina
OPIS PRODUCENTA:
Masło do ciała o fascynującym aromacie gruszki z orzeźwiającą nutą żurawiny.
Energetyzujący zastrzyk optymizmu i szczęścia!
Już w czasach antyku Rzymianie cenili gruszkę, zwaną przez nich " gwiazdą ogrodów", za jej walory zdrowotne i smakowe. Zmysłową słodycz gruszki idealnie orzeźwia cierpka żurawina, zwana przez Indian Delaware "ibimi" czyli kwaśną jagodą. Ta kompozycja napełnia optymizmem i dodaje energii.
Bogata formuła z masłem Karite głęboko nawilża, odżywia i ujędrnia skórę, ekstrakt z gruszki i żurawiny chroni przed działaniem wolnych rodników, spowalnia procesy starzenia. Skóra otulona zmysłowym zapachem staje się zachwycająco miękka, delikatna i jedwabiście gładka.
SPOSÓB UŻYCIA:
Delikatnie wmasować w skórę.
POJEMNOŚĆ:
275 ml
KILKA SŁÓW ODE MNIE:
OPAKOWANIE:
Masło otrzymujemy w solidnie wykonanym słoiczku z nakrętką. Zabezpieczony jest również filią, dzięki czemu jesteśmy pewni, że nikt wcześniej go nie używał. Szata graficzna jest bardzo kolorowa i przyciąga wzrok. Na sklepowych półkach na pewno się mocno wyróżnia.
ZAPACH:
Wyrazisty i intensywny. Według mnie dominuje gruszka, żurawiny niestety jakoś nie wyczuwam.
KONSYSTENCJA:
Bardzo gęsta i zbita, a jednocześnie kremowa i delikatna. Idealna dla masła do ciała. Ma również ciekawy kolor - jasnoseledynowy
WYDAJNOŚĆ:
Przyzwoita. Nie używam go codziennie dlatego ciężko mi stwierdzić na ile wystarczy.
DOSTĘPNOŚĆ:
Różne drogerie: np. Rossmann
CENA: od ok 12zł
Balsamowanie ciała nie należy do moich ulubionych czynności, jednak staram się o tym pamiętać tym bardziej w okresie jesiennym i zimowym. Ostatnio w moje ręce dostało się masło do ciała tutti frutti. Uwielbiam tą serię kosmetyków, w szczególności za ich intensywny zapach. I tak właśnie na początku zakochałam się w gruszce z żurawiną, jednak po jakimś czasie zapach ten zaczął mi troszkę przeszkadzać. Niewątpliwie plus za intensywność, ale chyba po dłuższym stosowaniu zwyczajnie zaczął być za mdły, dlatego używam go teraz sporadycznie, niemniej jednak zapach fajnie utrzymuje się na skórze, pozostawiając ją świeżą, miękką i wygładzoną. Szczególnego nawilżenia znów nie zauważyłam, ale podkreślam...nie używam go regularnie. Masło ładnie się rozprowadza, dość szybko się wchłania i nie zostawia po sobie żadnego śladu na skórze. Nie podrażniało mnie i nie uczuliło.
Czy kupię produkt ponownie: TAK
Podsumowując: oba kosmetyki spełniają swe zadania chociaż nie w 100%. Zapominając o tłustym filmie w peelingu śmiało mogę napisać, że się z nimi polubiłam i na pewno kiedyś do niech wrócę, chociaż wybiorę na pewno inny zapach masła do ciała. Korzystając z tej linii kosmetyków sprawicie sobie na pewno niebiańską przyjemność aromatyczną, dlatego śmiało je polecam !